Arissa mimo silnych zawrotów głowy postanowiła się udać do kuchni, aby napić się wody lub mleka. Po drodze musiała jednak podpierać się ściany żeby nie stracić równowagi i nie osunąć się na podłogę lub co gorsze schody. Droga zdawała się nie mieć końca, a pomyśleć, że to raptem kilka metrów do pokonania.
- Nie mówiłem żebyś odpoczywała? - powiedział chłopak na widok stojącej w progu wyjątkowo bladej dziewczyny.
- Nie mam zamiaru dopóki mi nie wytłumaczysz, o co tu chodzi - oznajmiła i oparła się o najbliższą szafkę.
Ervan westchnął i usiadł wygodnie na krzesełku naprzeciwko rudowłosej. Przyglądał jej się jakby chciał odnaleźć jakiś punkt zaczepienia do zmiany tematu, po chwili doszedł do wniosku, że nie ma to większego sensu.
- Co mam Ci powiedzieć? Przechodziłem nieopodal i zobaczyłem, że leżysz na ziemi, to logiczne było, że podbiegłem sprawdzić co się stało. Straciłaś tylko przytomność, także wyjąłem Twój telefon i zadzwoniłem do Lary... a później dotarliśmy tutaj. Teraz już wiesz, więc możesz wracać do łóżka i odpoczywać.
- A Ty? - zapytała, a następnie nalała sobie mleka do szklanki, która akurat stała na szafce. Biorąc pierwszy łyk poczuła, że ma zeschnięte wargi i jak bardzo chciało jej się pić.
- Mogę tutaj zostać jeśli chcesz i jutro pójdziemy do szkoły...
- Wykluczone - wtrąciła w połowie zdania - czuję się dobrze także możesz iść do siebie. Bardzo Ci dziękuję za to co zrobiłeś ale niebawem idę spać, w końcu jutro jak sam mówiłeś mamy szkołę.
Chłopak wstał bez zbędnej dyskusji i skierował swe kroki w stronę korytarza, gdzie znajdowały się jego rzeczy. Założył buty, zarzucił zręcznym ruchem kurtkę na plecy, a następnie wyszedł mówiąc krótkie "cześć". Dziewczyna udała się do salonu, szła już normalnie bez zbędnych zawrotów głowy, postawiła szklankę i karton mleka na stoliku, a następnie wygodnie usiadła na kanapie i włączyła tv.
***
- Za jakie grzechy mam się zajmować ludzką kobietą?! - marudził Evrard - Dlaczego ja?! Przecież wiedzieli, że nienawidzę tej rasy...
Mężczyzna szedł kamienną drogą prowadzącą do starego i rzadko używanego portalu. Im bliżej się go znajdował, tym kamienie stawały się większe, krzaki po bogach gęściejsze, a powietrze zimniejsze. Tym przejściem musiał się dostać "na drugą stronę", do świata bez magii, aby pełnić swoją funkcję opiekuna-obrońcy.
- Zakichana ludzka dziewka... pewnie jeszcze będzie głupią lalunią ubierającą się na juuziooowo - przybrał przy tym dość dziwną pozę, jego barki były na różnych wysokościach, ręce dziwnie powykręcane we wszystkie możliwe strony, miał również wyszczerzone przednie zęby oraz zmarszczony nos - awrrr... - otrząsnął się i wrócił do swojej naturalnej wyniosłej postawy, poprawiając przy tym płaszcz - witaj przygodo - oznajmił z ironią i wszedł do portalu.
***
Arissa obudziła się bardzo wcześnie rano ogarnięta złym przeczuciem, że coś tego dnia stanie się nie tak. Całą noc spędziła na kanapie, ponieważ usnęła w trakcie przerwy reklamowej, przez co później bolał ją kark oraz łopatka.
- Nigdy więcej - powiedziała i próbowała rozmasować bolące miejsca.
Godzinę później rudowłosa była już w szkole, chociaż nie miała zbytnio ochoty przebywać na zajęciach. Zdecydowanie bardziej wolałaby siedzieć w domu i porządnie się wyspać w wygodnym łóżku. Pocieszała się jednak tym, że nastał piątek, upragniony, tak długo oczekiwany początek weekendu.
Nieśpiesznym krokiem udała się do szatni, mamrocząc przy tym pod nosem jak to jej się nic nie chce. Wyjęła z kieszeni kluczyk i otwarła kłódkę do swojej szafki, która stała w połowie drugiego rzędu. Dziewczyna zdjęła swój płaszcz i powiesiła go na wieszaku, w tym samym czasie przyszła Lara, jednak miała dość dziwną minę.
- No heej - oznajmiła ruda na widok przyjaciółki.
- A hej, hej - odparła zamyślona i zaczęła się przebierać.
Ruda oparła się o szafkę i obserwowała badawczo blondynkę, która pogrążona była we własnych myślach.
- Co jest? - zaczęła.
- Czym dla Ciebie jest miłość? - zapytała Lara.
Rudowłosa spojrzała na nią spod byka, jakby jej przyjaciółka wygłosiła największą herezję. Zdziwiło ją tego typu pytanie ze strony blondynki, zawsze uważała, że ona nie wierzy w coś takiego. Czyżby się zakochała?
- Gorzej Ci? O czym Ty do mnie mówisz? - fuknęła.
Dziewczyna dalej była niewzruszona, jej kamienna twarz nie zdradzała nic poza tym, że oczekiwała wylewnej wypowiedzi. Arissa westchnęła oraz wzniosła oczy ku niebu, pokręciła jeszcze głową i po mamrotała coś pod nosem zanim w końcu przeszła do tematu.
- Miłość to zwykły tani chwyt marketingowy na którym zbijają fortunę... Nie ma czegoś takiego jak "miłość" - powiedziała ze wstrętem - to jedynie mieszanina hormonów szczęścia i pewnie jeszcze czegoś... Wiesz jak wszyscy dookoła mówią o miłości to w końcu człowiek zaczyna wierzyć, że coś takiego jest... Pewnie jeśli zaczęłybyśmy rozgłaszać po wioskach, że gdzieś tam są latające krowy też by to łykli. Ale moim zdaniem miłości nie ma.
Lara przez dłuższą chwilę wpatrywała się w Rudą jakby chciała coś jeszcze wyczytać z jej twarzy. Biorąc pod uwagę jej profesję obserwatorki można było wywnioskować, że coś musi być na rzeczy.
- Okej - odpowiedziała i kiwnęła głową.
Obie udały się pod salę, gdzie miały odbywać się zajęcia Arissa rozejrzała się po korytarzu sprawdzając kto dziś postanowił zjawić się na lekcjach, a kto już rozpoczął weekend. W momencie, kiedy ziewała podleciał do niej David informując, że jutro robi imprezę i dowiedział się, że obie z Larą nie zostały o tym poinformowane. Chłopak ten był niezwykle sympatycznym brunetem, pomocnym, uczynnym, a do tego szczerze miłym.
- A to o której i gdzie? - dopytała Ruda
- O 18, u mnie na działce - oznajmił promiennie się uśmiechając - liczę na waszą obecność.
Po tych słowach chłopak pożegnał się i poszedł przypominać reszcie osób z klasy o tym co organizuje.
- Widzisz rudzielcu, przynajmniej nie będziemy się nudzić - odparła Lara klepiąc przyjaciółkę po ramieniu
- Yyy uueee - wydała z siebie dość ubolewający dźwięk.
Blondynka spojrzała na nią dość dziwnie, wiedziała, iż jej przyjaciółka lubi imprezować a tym bardziej w miłym towarzystwie.
- Nie cieszysz się? - zapytała zaskoczona
- Źle spałam i mnie boli - odparła
Lekcje się zaczęły, jak później się okazało Ervan nie dotarł do szkoły, co było dość zaskakujące. Jednak Ruda nic się nie odzywała, przecież nie była jego dziewczyną czy siostrą żeby musiała sie tym przejmować. W tym momencie drzwi do klasy otwarły się z hukiem, nikt nie zdziwiłby się gdyby później okazało się, że kawałek tynku odpadł ze ściany, do klasy wszedł nie kto inny jak Ervan.
- Może tak spokojniej? - zapytała nauczycielka
- Przepraszam - odpowiedział i poszedł na sam koniec sali.
Lara spojrzała pytająco na Arissę, ta jednak wzruszyła ramionami i zaczęła coś bazgrolić na ostatniej stronie zeszytu. Po chwili jednak zobaczyła przed sobą karteczkę z napisanym na szybko tekstem "i tak na przerwie powiesz mi o co chodzi ;) L". Rudowłosa wyjęła z zeszytu jedną z miliona luźnych kartek jakie tam miała i odpisała "przecież dzwonił do ciebie to co mam tłumaczyć?". W tym samym momencie blondynka odkaszlnęła dość znacząco i zrobiła zaskoczoną minę, na te słowa odpisała "nikt do mnie nie dzwonił a tym bardziej on...". Obie dziewczyny były zmieszane tym faktem, wiedziały, że będę musiały pogadać na przerwie bo nic w tej historii nie do się spójnie złożyć.
Zajęcia dłużyły się jak w każdy piątek, niewiele brakowało a Lara zaczęłaby trzaskać głową w ławkę żeby tylko przyspieszyć jakoś ten czas. Peter, blondyn który kiedyś zgasił Klodi, puszczał papierowe samolociki z narysowanymi męskimi klejnotami. Twierdził, że odkrył nowy rodzaj samolotu i zbiję na tym fortunę, opracował nawet własny biznes plan i zatrudniał ludzi. Ervan nie odzywał się do nikogo, siedział tylko dziwnie zwieszony na tyłach sali. Reszta klasy zajęta była grami na telefonie, rysowaniem w zeszytach, patrzeniem się za okno jednak tylko kilak osób słuchało lekcji.
Czego tak naprawdę dowiedzą się przyjaciółki? A złe przeczucia Arisssy? Dziwne zachowanie Ervana?
***********************************************
No i jest 4 rozdział... jestem z niego średnio zadowolona no ale cóż....