poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 4


Arissa mimo silnych zawrotów głowy postanowiła się udać do kuchni, aby napić się wody lub mleka. Po drodze musiała jednak podpierać się ściany żeby nie stracić równowagi i nie osunąć się na podłogę lub co gorsze schody. Droga zdawała się nie mieć końca, a pomyśleć, że to raptem kilka metrów do pokonania.
- Nie mówiłem żebyś odpoczywała? - powiedział chłopak na widok stojącej w progu wyjątkowo bladej dziewczyny.
- Nie mam zamiaru dopóki mi nie wytłumaczysz, o co tu chodzi - oznajmiła i oparła się o najbliższą szafkę.
Ervan westchnął i usiadł wygodnie na krzesełku naprzeciwko rudowłosej. Przyglądał jej się jakby chciał odnaleźć jakiś punkt zaczepienia do zmiany tematu, po chwili doszedł do wniosku, że nie ma to większego sensu.
- Co mam Ci powiedzieć? Przechodziłem nieopodal i zobaczyłem, że leżysz na ziemi, to logiczne było, że podbiegłem sprawdzić co się stało. Straciłaś tylko przytomność, także wyjąłem Twój telefon i zadzwoniłem do Lary... a później dotarliśmy tutaj. Teraz już wiesz, więc możesz wracać do łóżka i odpoczywać.
- A Ty? - zapytała, a następnie nalała sobie mleka do szklanki, która akurat stała na szafce. Biorąc pierwszy łyk poczuła, że ma zeschnięte wargi i jak bardzo chciało jej się pić.
- Mogę tutaj zostać jeśli chcesz i jutro pójdziemy do szkoły...
- Wykluczone - wtrąciła w połowie zdania - czuję się dobrze także możesz iść do siebie. Bardzo Ci dziękuję za to co zrobiłeś ale niebawem idę spać, w końcu jutro jak sam mówiłeś mamy szkołę.
Chłopak wstał bez zbędnej dyskusji i skierował swe kroki w stronę korytarza, gdzie znajdowały się jego rzeczy. Założył buty, zarzucił zręcznym ruchem kurtkę na plecy, a następnie wyszedł mówiąc krótkie "cześć". Dziewczyna udała się do salonu, szła już normalnie bez zbędnych zawrotów głowy, postawiła szklankę i karton mleka na stoliku, a następnie wygodnie usiadła na kanapie i włączyła tv.

                                                              **

- Za jakie grzechy mam się zajmować ludzką kobietą?! - marudził Evrard - Dlaczego ja?! Przecież wiedzieli, że nienawidzę tej rasy...
Mężczyzna szedł kamienną drogą prowadzącą do starego i rzadko używanego portalu. Im bliżej się go znajdował, tym kamienie stawały się większe, krzaki po bogach gęściejsze, a powietrze zimniejsze. Tym przejściem musiał się dostać "na drugą stronę", do świata bez magii, aby pełnić swoją funkcję opiekuna-obrońcy.
- Zakichana ludzka dziewka... pewnie jeszcze będzie głupią lalunią ubierającą się na juuziooowo - przybrał przy tym dość dziwną pozę, jego barki były na różnych wysokościach, ręce dziwnie powykręcane we wszystkie możliwe strony, miał również wyszczerzone przednie zęby oraz zmarszczony nos - awrrr... - otrząsnął się i wrócił do swojej naturalnej wyniosłej postawy, poprawiając przy tym płaszcz - witaj przygodo - oznajmił z ironią i wszedł do portalu.


                                                              **

Arissa obudziła się bardzo wcześnie rano ogarnięta złym przeczuciem, że coś tego dnia stanie się nie tak. Całą noc spędziła na kanapie, ponieważ usnęła w trakcie przerwy reklamowej, przez co później bolał ją kark oraz łopatka.
- Nigdy więcej - powiedziała i próbowała rozmasować bolące miejsca.

Godzinę później rudowłosa była już w szkole, chociaż nie miała zbytnio ochoty przebywać na zajęciach. Zdecydowanie bardziej wolałaby siedzieć w domu i porządnie się wyspać w wygodnym łóżku. Pocieszała się jednak tym, że nastał piątek, upragniony, tak długo oczekiwany początek weekendu.
Nieśpiesznym krokiem udała się do szatni, mamrocząc przy tym pod nosem jak to jej się nic nie chce. Wyjęła z kieszeni kluczyk i otwarła kłódkę do swojej szafki, która stała w połowie drugiego rzędu. Dziewczyna zdjęła swój płaszcz i powiesiła go na wieszaku, w tym samym czasie przyszła Lara, jednak miała dość dziwną minę.
- No heej - oznajmiła ruda na widok przyjaciółki.
- A hej, hej - odparła zamyślona i zaczęła się przebierać.
Ruda oparła się o szafkę i obserwowała badawczo blondynkę, która pogrążona była we własnych myślach.
- Co jest? - zaczęła.
- Czym dla Ciebie jest miłość? - zapytała Lara.
Rudowłosa spojrzała na nią spod byka, jakby jej przyjaciółka wygłosiła największą herezję. Zdziwiło ją tego typu pytanie ze strony blondynki, zawsze uważała, że ona nie wierzy w coś takiego. Czyżby się zakochała?
- Gorzej Ci? O czym Ty do mnie mówisz? - fuknęła.
Dziewczyna dalej była niewzruszona, jej kamienna twarz nie zdradzała nic poza tym, że oczekiwała wylewnej wypowiedzi. Arissa westchnęła oraz wzniosła oczy ku niebu, pokręciła jeszcze głową i po mamrotała coś pod nosem zanim w końcu przeszła do tematu.
- Miłość to zwykły tani chwyt marketingowy na którym zbijają fortunę... Nie ma czegoś takiego jak "miłość" - powiedziała ze wstrętem - to jedynie mieszanina hormonów szczęścia i pewnie jeszcze czegoś... Wiesz jak wszyscy dookoła mówią o miłości to w końcu człowiek zaczyna wierzyć, że coś takiego jest... Pewnie jeśli zaczęłybyśmy rozgłaszać po wioskach, że gdzieś tam są latające krowy też by to łykli. Ale moim zdaniem miłości nie ma.
Lara przez dłuższą chwilę wpatrywała się w Rudą jakby chciała coś jeszcze wyczytać z jej twarzy. Biorąc pod uwagę jej profesję obserwatorki można było wywnioskować, że coś musi być na rzeczy.
- Okej - odpowiedziała i kiwnęła głową.

Obie udały się pod salę, gdzie miały odbywać się zajęcia  Arissa rozejrzała się po korytarzu sprawdzając kto dziś postanowił zjawić się na lekcjach, a kto już rozpoczął weekend. W momencie, kiedy ziewała podleciał do niej David informując, że jutro robi imprezę i dowiedział się, że obie z Larą nie zostały o tym poinformowane. Chłopak ten był niezwykle sympatycznym brunetem, pomocnym, uczynnym, a do tego szczerze miłym.
- A to o której i gdzie? - dopytała Ruda
- O 18, u mnie na działce - oznajmił promiennie się uśmiechając - liczę na waszą obecność.
Po tych słowach chłopak pożegnał się i poszedł przypominać reszcie osób z klasy o tym co organizuje.
- Widzisz rudzielcu, przynajmniej nie będziemy się nudzić - odparła Lara klepiąc przyjaciółkę po ramieniu
- Yyy uueee - wydała z siebie dość ubolewający dźwięk.
Blondynka spojrzała na nią dość dziwnie, wiedziała, iż jej przyjaciółka lubi imprezować a tym bardziej w miłym towarzystwie.
- Nie cieszysz się? - zapytała zaskoczona
- Źle spałam i mnie boli - odparła

Lekcje się zaczęły, jak później się okazało Ervan nie dotarł do szkoły, co było dość zaskakujące. Jednak Ruda nic się nie odzywała, przecież nie była jego dziewczyną czy siostrą żeby musiała sie tym przejmować. W tym momencie drzwi do klasy otwarły się z hukiem, nikt nie zdziwiłby się gdyby później okazało się, że kawałek tynku odpadł ze ściany, do klasy wszedł nie kto inny jak Ervan.
- Może tak spokojniej? - zapytała nauczycielka
- Przepraszam - odpowiedział i poszedł na sam koniec sali.
Lara spojrzała pytająco na Arissę, ta jednak wzruszyła ramionami i zaczęła coś bazgrolić na ostatniej stronie zeszytu. Po chwili jednak zobaczyła przed sobą karteczkę z napisanym na szybko tekstem "i tak na przerwie powiesz mi o co chodzi ;) L". Rudowłosa wyjęła z zeszytu jedną z miliona luźnych kartek jakie tam miała i odpisała "przecież dzwonił do ciebie to co mam tłumaczyć?". W tym samym momencie blondynka odkaszlnęła dość znacząco i zrobiła zaskoczoną minę, na te słowa odpisała "nikt do mnie nie dzwonił  a tym bardziej on...". Obie dziewczyny były zmieszane tym faktem, wiedziały, że będę musiały pogadać na przerwie bo nic w tej historii nie do się spójnie złożyć.
Zajęcia dłużyły się jak w każdy piątek, niewiele brakowało a Lara zaczęłaby trzaskać głową w ławkę żeby tylko przyspieszyć jakoś ten czas. Peter, blondyn który kiedyś zgasił Klodi, puszczał papierowe samolociki z narysowanymi męskimi klejnotami. Twierdził, że odkrył nowy rodzaj samolotu i zbiję na tym fortunę, opracował nawet własny biznes plan i zatrudniał ludzi. Ervan nie odzywał się do nikogo, siedział tylko dziwnie zwieszony na tyłach sali. Reszta klasy zajęta była grami na telefonie, rysowaniem w zeszytach, patrzeniem się za okno jednak tylko kilak osób słuchało lekcji.

Czego tak naprawdę dowiedzą się przyjaciółki? A złe przeczucia Arisssy? Dziwne zachowanie Ervana?


***********************************************
No i jest 4 rozdział... jestem z niego średnio zadowolona no ale cóż....

środa, 26 września 2012

Rozdział 3



Rudowłosa odsunęła się jak najdalej od dziewczyny o bladej skórze, czarnych jak smoła włosach i krwisto czerwonych oczach. Wyglądała jakby była opętana lub chorowała na coś bardzo rzadkiego. Twarz miała trupią oraz nienaturalnie pociągłą i te oczy paraliżujące każdego kto w nie spojrzał, zdawać by się mogło, że  to szklane kule wypełnione krwią. Przed ową dziewczyną leżał chłopak, szatyn o nienagannej budowie i odpowiednio dobranym ubraniu. Opętana uniosła rękę, pokazując przy tym swoje czarne szpony i wbiła je bez wahania w tętnice szyjną swojej ofiary, jednocześnie wydała przeraźliwy krzyk. Z tego miejsca nie było żadnej drogi ucieczki, a jednak jakoś się tam dostała. Wrzask z każdą sekundą stawał się coraz gorszy. Ruda spojrzała na swoje dłonie, była przerażona widokiem zakrwawionych czarnych szponów.

                                                              ***

Obudziła się zlana zimnym potem, jej sine ręce trzęsły się z przerażenia. Starała się uspokoić powtarzając w kółko, że to tylko sen, nic nie znaczący, zwykły wytwór jej wyobraźni.
Dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że jest u siebie w domu, a do tego w swoim łóżku. Zaczęła się zastanawiać co robiła przed zaśnięciem, jednak jej ostatnim obrazem była ławka w parku i głos. A może to był kolejny sen?
Dziewczyna odrzuciła koc którym była przykryta i zauważyła, że ma na sobie to samo ubranie co w szkole.
- Dziwne - powiedziała pod nosem do siebie
Podniosła się i usiadła na skraju łóżka, w tym samym momencie zrobiło jej się ciemno przed oczami, ból w skroniach jaki przy tym poczuła był nie do wytrzymania.
- Połóż się lepiej - usłyszała znajomy męski głos
Oparty o framugę drzwi stał nie kto inny jak Ervan. Zdumienie dziewczyny było tym większe, że owy brunet teoretycznie nie miał zielonego pojęcia gdzie ona mieszkała, także jakim cudem stał tuż obok?
- Co tutaj robisz? Dlaczego tu jesteś? I czemu nic nie pamiętam... - zaczęła
- Odpoczywaj - odpowiedział i odszedł
Rudowłosej nie dawało spokoju dlaczego jej kolega z klasy jest taki tajemniczy, w szczególności biorąc pod uwagę fakt, że to się jej tyczy. Prawda miałaby ją zdenerwować? Niby miała nagle się pochorować? Wystraszyć? Coś jej nie pasowało w tym wszystim.
Arissa mimo silnych zawrotów głowy postanowiła się udać do kuchni aby napić się wody lub mleka. Po drodze musiała się jednak podpierać o ścianę żeby nie stracić równowagi i nie osunąć się na podłogę lub co gorsze schody. Droga zdawała się nie mieć końca, a pomyśleć, że to raptem kilka metrów do pokonania.
- Nie mówiłem żebyś odpoczywała? - powiedział chłopak na widok wyjątkowo bladej dziewczyny stojącej w progu.
- Nie mam zamiaru dopóki mi nie wytłumaczysz o co tu chodzi - oznajmiła i oparła się o najbliższą szafkę

                                                              ***

Zimne kamienne ściany pozbawone zobień idealnie odzwierciedlały klimat tego jakże podłego miejsca, które było siedzibą tajnej sekty. Na zewnątrz widok nie był nawet o odrobinę lepszy, kamienne mury wznosiły się wysoko. Przewyższała je jedynie masywna forteca z trzema szpiczastymi wznoszącymi się do nieba wieżami. Jedynie olbrzymie czarne sępy odważyły się krążyć w tak mrocznym i przerażającym miejscu.
Drzwi do największej komnaty otwarły się, a do środka wszedł jeden z wojowników aby złożyć raport z misji swojemy władcy. Mężczyzna ten wygladał jakby unosił się nad ziemię, poruszając sie nie wydawał żadnego dźwięku, był jak cień.
- Zabiliście ją? - zapytał mężczyzna w czarnej ciężkiej szacie z zarzuconym na głowę kapturem
- Nie udało nam się... ma obrońcę - oznajmił wojownik
Przywódca mocniej zacisnął dłonie na swym tronie, obawiał się, że coś takiego może nastąpić. Wiedział doskonale, iż ktoś taki pokrzyżuje jego plany i walka będzie znacznie trudniejsza.
- To kim on jest, że nie daliście sobie rady?!
- Jest to Evrard noszący piętno swego ojca, Władcy Demonów.
Za oknami rozpętała się straszliwa burza, pioruny rozświetlały pomieszczenia niczym setki lamp. To był znak obwieszczający początek walki na śmierć i życie....


***********************************************
Ehh... dość długo zajęło mi napisanie tego rozdziału... za dużo wszystkiego miałam na głowie ale jakoś poszło. Za pomoc dziękuję Pamci (co ja bym zrobiła bez Twoich rozwalających rad) oraz Paulinie (motywujący opis na gg oraz wszelakie ochrzany xD)

Rozdział 4 planowany będzie na... mam nadzieję, że koniec października ale to okaże się w praniu.

wtorek, 21 sierpnia 2012

ekhem


Tak wiem... rozdział miał być X czasu temu... i nie dałam znaku życia..
Ale spokojnie już jestem, wróciłam i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości powstanie rozdział 3.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 2


    Istnieje takie miejsce, gdzie magia nie ma racji bytu, a mimo to zdarzają się tam rzeczy niezwykłe. Nigdy nie możesz być pewnym co przyniesie ci los czy podaruje coś wspaniałego czy rzuci olbrzymią kłodę pod nogi. Nawet w chwilach największego zwątpienia musisz iść do przodu, zatrzymując się chociaż na chwilę świadomie robisz krok w tył. Wszystko jest skomplikowane, nie ma instrukcji obsługi, kodu na wyższy poziom, możliwości cofnięcia czasu... Nic na to nie poradzisz, to właśnie jest życie.


                                                              ***

    Rudowłosa dziewczyna siedziała w szkolnej ławce na końcu rzędu, jej wzrok wbity był w coś co znajdowało się za oknem, myśli zaś były znacznie dalej. Nie zamierzała nawet skupić się nad tym co tłumaczy nauczycielka, było to dla niej nieistotne. W końcu nie przyda jej się w życiu funkcja kwadratowa czy inne mało ważne rzeczy nad którymi rozczulają się na zajęciach.
    Kiedy dziewczyna wybudziła się ze swojego transu okazało się, że do dzwonka zostały nie całe trzy minuty. Spojrzała ukradkiem w zeszyt koleżanki siedzącej obok, aby sprawdzić ile ją ominęło. Okazało się
jednak, że lekcja polegała tylko i wyłącznie na rozmawianiu.
    Zabrzmiał upragniony przez wielu dźwięk obwieszczający koniec przedostatniej lekcji. Uczniowie szybko pozbierali swoje rzeczy i opuścili salę, licząc na to, że nie dostaną dodatkowej pracy domowej. Daleko jednak nie musieli iść, ponieważ ostatnie zajęcia odbywały się w sali obok, mimo to rozpierzchli się po całej szkole.



                                                              ***

- Co ci jest? - zapytała jasnowłosa, będąca przyjaciółką Rudej.
Dziewczyna uniosła wzrok, jej szare matowe oczy zdawały się nie reagować na to co dzieje się dookoła. Nie przeszkadzał jej także gwar jaki robili na korytarzu uczniowie, którzy musieli odreagować siedzenie w ławkach przez całą lekcję.
- Zamyśliłam się - mówiąc to zamrugała. Sprawiło to, że jej spojrzenie znów nabrało żywszego wyrazu.
- Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie tylko mnie zaniepokoiło twoje zachowanie - kontynuowała.
Arissa rozejrzała się powoli po korytarzu próbując odkryć o kogo chodzi, jej wzrok zatrzymał się na wysokim brunecie ubranym w czarna koszulę sportowego kroju z podwiniętymi rękawami. Ervan, bo tak nazywał się chłopak, nie zwracał uwagi na wygłupy swojej klasy. Stał oparty o ścianę między dwoma oknami, głowę miał odchyloną lekko do tyłu, a oczy przymknięte.
- Tak, to właśnie o niego mi chodzi - powiedziała Lara
- Czemu tak uważasz?
Dziewczyna uśmiechnęła się znacząco, w końcu prawdziwy obserwator widzi i wie więcej. Umiała dostrzec wiele szczegółów, które układały się w logiczną całość, przed nią nie tak łatwo było cokolwiek ukryć.
- Będę miała to na uwadze - dodała Ruda

    Przerwa dobiegła końca, uczniowie zebrali się pod salą i oczekiwali przybycia nauczyciela. Nikt jednak nie przychodził mimo upływu czasu, większość osób już zaczęła narzekać z tego powodu. Dopiero po dłuższej chwili pojawiła się dyrektorka i bez słowa wpuściła uczniów do klasy.
- Co się stało? - zapytała jedna z dziewczyn
- A skąd mamy to wiedzieć? - odburknął jej wysoki blondyn siadający pod ścianą.
- Patrzcie - ktoś zawołał.
Wszyscy podeszli do okna aby zobaczyć co się dzieje na zewnątrz, ku ich zdziwieniu na szkolnym podjeździe zaparkowała karetka. Ratownicy nie spieszyli się zbytnio, co wywołało u wielu osób oburzenie. Po chwili na noszach wynieśli coś w długim, czarnym worku.
- Zabili kogoś! Będą nas mordować! Nie chce umierać! - zaczęła krzyczeć Klodi
- Oh zamknij się - odburknął jej blondyn
Prawda jednak była taka, że wszyscy wpadli w panikę ale nikt nie chciał tego okazywać. Zastanawiające było to, kiedy mogło dojść do tajemniczego zdarzenie i dlaczego nikt tego nie słyszał.
    Drzwi do klasy powoli się uchyliły, okazało się, że to jednak nauczyciel nie mógł sobie poradzić z otwarciem klasy i trzymaniem dziennika, ponieważ miał zabandażowaną rękę.
- Co się panu stało? - zapytała Klodi
- Jakiś błąkający się pies mnie pogryzł - odpowiedział unikając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.
- A wie pan co się stało i kogo zabili? - kontynuowała
Profesor natychmiast się wyprostował, w jego oczach przez chwilę widoczne było przerażenie. Szybko jednak się opanował i udzielił odpowiedzi na zadane mu pytanie.
- To było przygotowanie do występu naszej grupy teatralnej, nie wiedzieliście?
Uczniowie zaczęli rozglądać się po sobie, słychać było szepty mówiące "no tak kumpel z B mi mówił". Jednak coś w tym było nie jasne...Nie trzymało się to całości.
- Ona była z pierwszej klasy, taka ruda, możesz jej nie kojarzyć - powiedziała
szeptem Lara.
- Co? - zdziwiła się Arissa
Jasnowłosa spojrzała na swoją rozmówczynię z pełną powagą, nie drgnęła jej nawet brew ani kącik ust, świadczący o tym, że sobie żartuje.
- To było morderstwo...

                                                              ***

    Arissa pożegnała się z przyjaciółka i poszła w stronę parku, nie miała zamiaru tak szybko wracać do pustego domu. Usiadła na ławce, odchyliła głowę do tyłu i delektowała się drobnymi promieniami słońca padającymi na twarz.
- Nie śpij - zabrzmiał męski głos tuż koło jej ucha
Dziewczyna natychmiast otworzyła oczy i obróciła się, jednak nikogo ani niczego nie dostrzegła. Rozejrzała się uważnie po okolicy, jednak nic nie wzbudziło jej podejrzeń.
- Lepiej uważaj - usłyszała ponownie
- Jest tu ktoś? - zapytała
Jedyną odpowiedzią był wiatr przemykający w koronach drzew... Ruda zabrała swoje rzeczy i skierowała się w stronę domu, może to tylko zwykłe przemęczenie ale nie chciała tego lekceważyć. Droga pomiędzy
drzewami zdawała się być dłuższa niż zwykle, mrok zapadł również zbyt szybko.

    Ciemność, nagły powiew chłodu, przeszywający zimny wiatr.. szelest wśród pobliskich krzaków, krzyk... Kobiecy krzyk, panika, strach... Błysk, grzmot, huk walącego się na ścieżkę drzewa... Wycie wilków,
szczekanie i nagły pisk bólu... kolejny krzyk...


***************************
No i jest :)
Tak wiem, nic się nie odzywałam ale dopiero dziś laptop zaczął mi jako tako działać i mogę cokolwiek opublikować. Rozdział 3 pojawi się zapewne dopiero koło 30 lipca lub 1 sierpnia, zależy od funkcji życiowych mojego złomka xD

piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 1


    Niebo było jasne od przeszywających czerń nocy błyskawic, płomienie rysowały na horyzoncie jasną łunę. Noc zdawała się być dniem krwawym i martwym. Dziewczyna starała się uciec przed swym oprawcą, jednak utrudniały jej to pozostałości dawnych gospodarstw. Mogła jedynie biec przed siebie licząc na to, że mężczyzna na czarnym koniu się rozmyśli.

                                                              ***

Wysoka dziewczyna o jasnych włosach, ubrana w zieloną sukienkę do połowy uda, od pasa dopasowaną, a zarazem tworzącą zbroję, która podkreślała wszystkie walory, nerwowo kroczyła po komnacie. Jej wysokie buty rytmicznie uderzały o kamienną podłogę, roznosząc echo po całym piętrze.
- I co ci to da? - zapytał chłopak siedzący przy olbrzymim drewnianym stole z nogami opartymi o jego blat. Nie zwrócił uwagi na swoją rozmówczynię tylko nieprzerwanie bawił się nożem.
- To niby mam robić to co ty?! - oburzyła się.
Brunet szybkim ruchem wbił ostrze w drewno stołu i natychmiast wstał. Nie umiał już dłużej ukrywać swojej złości, musiał w końcu powiedzieć co tak naprawdę o tym wszystkim myśli.
- Niczego nie zauważyłaś?! Jesteśmy tylko marionetkami i o naszym losie ma decydować jakiś ludzki bachor myślący, że wampiry to przystojni mężczyźni i wgryzając się w szyję okazują swoją miłość. Naprawdę tego nie rozumiesz? Ona nic nie wie o życiu tutaj, a na dodatek nie wiadomo o niej nic prócz tego, że jest człowiekiem. A chyba nie muszę ci mówić o tej rasie...
Mężczyzna oparł się rękoma z tyłu o oparcie krzesła, chowając przy tym głowę między ramiona. Oddychał głęboko próbując się nieco uspokoić. Dziewczyna nawet nie drgnęła, była przyzwyczajona do nagłych
wybuchów swojego towarzysza.
- Jesteś zazdrosny?
Ręce chłopaka zaczęły drżeć, a palce stawały się białe od nacisku, jaki wywierały na drewno. Powoli uniósł głowę, zdawać by się mogło, że cała złość z niego wyparowała, pozostawiając na swoim miejscu powagę.
- Nie mam powodu.
Evrard wyprostował się i skierował w stronę dużych, drewnianych, a do tego ciężkich drzwi. Nie odezwał się słowem na temat gdzie idzie i co będzie robić, po prostu wyszedł pozostawiając dziewczynę samą.

    Budynek z którego wyszedł chłopak był pozostałościami dawnego zamku. Znajdował się on na wzniesieniu dzięki czemu można było łatwo obserwować cały podlegający teren. Jednak i to nie pomogło ocalić jego mieszkańców, którzy mimo olbrzymiej woli walki zginęli. Najeźdźcy zaś zniknęli tak szybko jak się pojawili.

    Brunet oparł się plecami o pobliską płacząca wierzbę i spojrzał na swoją prawą dłoń, która zaczęła się zmieniać. Na skórze zaczęły pojawiać się dziwne czarne wzory, paznokcie przeistoczyły się w mocne pazury. Lewą ręką wyjął z kieszeni flakonik i wypił jego zawartość, po czym wszystko zaczęło powoli wracać do normy. To był jego sekret o którym nikt nie mógł się dowiedzieć.

                                                              ***

    Mężczyzna w brązowej szacie zmierzał korytarzem w stronę największej komnat w całym zamku. Wzdłuż ścian nie było żadnych zdobień ani obrazów, zimno ścian było przerażające, jednak im taki wystrój odpowiadał. Przed ciężkimi drzwiami stało dwóch strażników, pilnowali aby nikt nie napadł na przywódce.
- Witaj panie - powiedział mężczyzna po wejściu.
Ukłonił się czekając na znak od postaci w czerni siedzącej na olbrzymim kamiennym tron. Twarz przywódcy była ukryta w cieniu kaptura, nikt do tej pory jej nie widział.
- Mam dla ciebie specjalną misję... Musisz zabić tą o której mówią nasi wrogowie...


***************************
No i mamy rozdział 1 :) chociaż myślałam, że więcej tego wyjdzie... no trudno nadrobi się następnymi rozdziałami. Z góry przepraszam za wszystkie błędy, które się tutaj znajdują.

Bardzo dziękuję za komentarza pod prologiem ^^

Rozdział 2 planowany na 16lipca

środa, 4 lipca 2012

Prolog



    Stworzony po to by niszczyć, sprawiać ból a zarazem go odbierać.
Pozbawiał życia z zimną krwią, zabijając zawsze patrzy ofierze
prosto w oczy, a ona gubi się w jego spojrzeniu. Nie wahał się
przed niczym, przez co siał postrach.

    Biegła ile sił w nogach, aby uciec przed tym, który już od dawna
czyha na jej życie. Wiedziała, że nie ma żadnych szans, a mimo to
walczyła wytrwale. Każda dodatkowa minuta była jej nagrodą.
Ogień pojawił się nagle i równie szybko zbierał swoje żniwa, niszczył
wszystko co stało mu na drodze. Zagłada i zniszczenie opanowały
całą wioskę, jednak nikt już nie wołał, nikt nie uciekał...
   
    Wiedział doskonale gdzie znajduje się jego ofiara, mógł z łatwością
ją zabić, jednak okazał swą łaskę pozwalając jej się łudzić, że przeżyje.
Po raz pierwszy zapragnął pobawić się swoją ofiarą ukazując tym
ludzkie oblicze. Jego oczy ze stalowoszarych, nagle stały się blado
błękitne, wiedział o tym i był świadomy co to znaczy.
Czarny ogier na którym siedział zarżał, przeraźliwie odrywając
przednie kopyta od podłoża, kruki obwieściły swą obecność,
niebo zaś przeszył błysk. Czarną szatą mężczyzny zaczął  targać
wiatr, który przybierając na sile niósł ze sobą zapach strachu,
bólu i krwi. Nastał czas pościgu i walki.


***********
krótki o krótki ale rozdziały będą dłuższe na pewno.
Muszę się tu jeszcze jakoś odleźć...
Poza tym od razu zaznaczam, że błędów może być tu wybitnie wiele ;) 

Rozdział 1 planowany na 6 lipca